Nowe Ateny

Nowe Ateny — zbitka barwnych i oryginalnych cytatów z dzieł zapomnianych — anegdot z towarzystw wszelkiego autoramentu — literackich plotek różnej akuratności. Mądrym dla memoryjału, idiotom dla nauki, jak mawiał Benedykt Chmielowski. Więcej informacji?

Wiek Voltaire'a, wiek Rousseau

Wpis z Dziennika Eugène’a Delacroix w tłumaczeniu Julii Hartwig i Joanny Guze. Poniedziałek, 31 maja 1824 roku:

Wieczorem byłem w Odeonie na Cyruliku. Bardzo dobry. Siedziałem obok starego pana, który znał Grétry’ego, Voltaire’a, Diderota, Rousseau itd. Słyszał, jak w pewnym salonie Voltaire prawił komplementy paniom, tak jak to miał w zwyczaju:

Widzę w was, powiedział odchodząc, wiek, który się rozpoczyna; moim jest ten, który się kończy: to wiek Voltaire’a.

Jak widać, skromny filozof wyręczał potomność zawczasu, nadając nazwę swemu wiekowi. Jeden z przyjaciół zaprowadził mego sąsiada na śniadanie do Jana-Jakuba, mieszkającego przy ulicy Plâtrière. Wyszli razem. W Tuileriach dzieci bawiły się piłką:

Pragnąłbym, powiada Rousseau, żeby tak ćwiczył się Emil.

Ale piłka rzucona przez dziecko uderzyła w nogę filozofa, który wpadł w gniew i popędził za nim z uniesioną laską, pozostawiając obu przyjaciół.

(Swoją drogą ostatnie zdanie z punktu widzenia gramatyki jest dość ryzykowne…)

22 VII 2015 # # # # # # #

Venclova, Gaon wileński

O Gaonie wileńskim, czyli rabinie Eliaszu ben Salomonie Zalmanie, pisze Tomas Venclova (Opisać Wilno):

Jednakże z biegiem czasu pamięć o nich [XVII-wiecznych rabinach wileńskich] przyćmił Elijah bez Solomon Zalman, zwany Gaonem wileńskim — jedna z najbardziej wzniosłych postaci żydowskiej tradycji religijnej. Jego imieniem jest nazwana ulica w getcie — przedłużenie ulicy Uniwersyteckiej. Ten jeden człowiek w zasadzie mógł się równać uczonością z całym Uniwersytetem.

Życie Gaona jest otoczone legendą. W wieku siedmiu lat wygłosił kazanie w Wielkiej Synagodze, objaśniając zawiły fragment z Talmudu; odtąd sława o nim rozeszła się po całej Litwie. Mów się, że po dwóch latach znał już na pamięć cały Stary Testament, a rok później — prawie cały Talmud. Jako dwunastoletni chłopiec wziął udział w sporze na temat żydowskiego kalendarza, rozwiązując go na podsatwie wiedzy z dziedziny astronomii. Przywódcy wspólnoty proponowali mu stanowisko rabina, jednakże on miał jedno jedyne pragnienie — studiować Talmud. Wówczas przyznano mu zapomogę, którą Elijah prawie w całości oddawał swojemu wielodzietnemu słudze, sam zaś żywił się ziemniakami, zimą pracował nieogrzewanym pokoju, spał po trzy, cztery godziny. Przez całe swoje długie życie, które trwało prawie cały wiek XVIII, napisał około siedemdziesięciu traktatów, nie tylko teologicznych i filozoficznych, lecz również z algebry, trygonometrii, geografii i wielu, wielu innych dziedzin nauki — oczywiście w powiązaniu z religią. Zachęcał nawet do tłumaczenia na hebrajski Euklidesa i innych niegodziwych książek, ponieważ uważał je za niezbędne do studiów nad Talmudem.

Gaon ponoć chętnie spotykał się z profesorami nieopodal leżącego Uniwersytetu, a w razie potrzeby udzielał im konsultacji. Jednocześnie nie stronił od mistyki, a nawet próbował stworzyć sztucznego człowieka — Golema, podobnie jak jego poprzednik, praski rabin Loew ben Becalel. Na nauki do niego przybywali uczniowie nie tylko z całej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, ale też z Niemiec, Węgier i jeszcze dalszych krajów. Wspólnota wybudowała mu obok Wielkiej Synagogi mieszkanie oraz dom modlitwy. Jeszcze przed ostatnią wojną w tym domu można było obejrzeć książki, z których korzystał. Dziś nie ma ani śladu po tym budynku, stoi tam jedynie popiersie Gaona, dzieło rąk rzeźbiarza litewskiego.

04 IV 2014 # # # # #

Tymowski, «Wiersz na zgon...»

Kantorberego Tymowskiego, poety oświeceniowego, Wiersz na zgon Włodzimierza Potockiego:

Tam, gdzie rzeki ojczystej rozhukane wały
Dumne góry Wawelu podlizują skały;
Gdzie ojcowie narodu, których pamięć słynie,
Tronu i szczęścia ludu podnieśli świątynie;
Gdzie ojczysty ptak męża wielkiego natchnieniem,
Że on królów popioły swym oskrzydlił cieniem,
Skąd ludu zdumiałego okrzyki radosne
Przyszłą szczęścia narodu zwiastowały wiosnę —
Stamtąd dzisiaj posępnie na ojczyste niwy
Rozwiewa żal powszechny głos spiżów jękliwy.
Okropny wyrok w łonie wskrzeszonej ojczyzny
Świeżym wznowił pociskiem zagojone blizny.
Bóstwo, co w człeku zbytek rozkoszy uśmierza,
Na znak włądzy nad ludzi wzięło Włodzimierza.
A Sława, co mu świeże zrywała wawrzyny,
Z żalem w księdze cnót świetne dopisuje czyny,
Tymi kończąc bieg życia pamiętnymi słowy:
“By słynąć, nie potrzeba długich lat osnowy.
Zniknął dzielny Włodzimierz w młodości swej kwiecie,
Świetny po sobie przykład zostawiając w świecie —
Że nie lata, lecz dzieła zrządzić mogą chwałę;
Że dosyć żył dla sławy, choć dla czasu mało;
Że można przy dostatkach, bogactwie ogromnym
Być przystępnym, być czułym, uprzejmym i skromnym;
Że będąc panem, można przyjaciół posiadać,
W szczęściu będąc, nie dawać współbraciom upadać;
Że przy blasku, wielkości, honorach i złocie
I cnotliwym być można, i znać się na cnocie;
Że kto kocha ojczyznę na łonie pokoju,
Jej i braci swych szczęścia w chlubnym szuka boju;
Że wśród walki wątpliwej, poświęcając siebie,
Ten Polak, kto Polakiem być umie w potrzebie”.
Rzekła Sława i w martwe wpatrując się zwłoki,
Żal, pamięć w górne nieba przeniosła obłoki.
Zaś wzniesionej żałośnie wyjęknione słowa
O mury się smutnego obiły Krakowa.

03 IV 2014 # # #

Tymowski, «Oda do Brzucha»

Kantorbery Tymowski, wesoła Oda do Brzucha:

Sprężyno życia, wielowładny Brzuchu,
Co ziemię całą utrzymujesz w ruchu,
Tobie, któremu hołdują i trony,
Brzmią moje strony.

Skroń się odchmurza olimpskiego pana,
Gdy piękna Hebe, ugiąwszy kolana,
Boską prawicą leje ci nektary
Z Wulkana czary.

W obliczu twoim równymi są ludzie:
Ubogi wieśniak w pochylonej budzie,
Mocarz, przed którym sto narodów klęka,
Ciebie się lęka;

Na twe rozkazy uniża się pycha;
Tyś jednym z celów dobrego jest mnicha:
Nieraz on wspomni nawet przy ołtarzu
O refektarzu.

Ojcze przemysłu, ojcze twórczej pracy,
Daremnie z tobą walczyć chcą próżniacy:
Leniwa ręka, skoro głód dokuczy,
Robić się uczy!

Na próżno miłość, gdy żołądek pusty,
Koralowymi odzywa się usty:
Kupido zimny i Cypryda niema,
Skoro jeść nie ma.

Kiedy poecie żołądek się ścieśni,
Stygnie w nim zapał, przerywa swe pieśni
I z uniesieniem za kawał pieczeni
Dramę zamieni.

Niechże o tobie w boju Mars zapomni,
Rzucą oręże rycerze niezłomni,
Złotu i twardej niedostępny stali
Mur się obali.

Dyjanna srebrne rozprzęga już konie,
Puszcza dzień w nocnej ukryty zasłonie,
Twój rozkaz płoszy sen z leniwych powiek,
Budzi się człowiek.

Huczą siekiery, upadają dęby,
Krew ofiar płynie, dym wije się w kłęby
I przemyślnego genijusz kucharza
Potrawy stwarza.

Ciągłym o tobie staraniem zajęty
Poci się rolnik, pracuje z bydlęty.
Tobie wybite silnym cepem ziarna
Trą ostre żarna.

Z twego natchnienia młoty iskry sypią,
Chrupią nożyce i podeszwy skrzypią,
Warczy kołowrót, sprzeczne śruby piszczą
I heble świszczą,

Wietrak się kręci, prędkie szumią młyny,
Wrą kotły, płoną rozległe kominy,
Goreją piece, kołacz się rumieni,
Garnek szepleni.

Tobie w haraczu od kolebki świata,
Gdzie Indus płynie, Nil żyzny i Plata,
Pławią ogromne przez ocean nawt
Drogie przyprawy.

Tobie puncz tworzy i chłodzące lody,
Jakich nie miały Pelejowe gody.
Pieni kakao i leje karmelki
Lessel nasz wielki.

Czy Rozengarta smakuję pierogi,
Których zazdrościć mogą nam i bogi,
Czy li pieniste rozlewam szampany,
Tyś wspominany.

Tyś kęsy dzielił z bogami ofiarne:
Tobie polewki Spartan warzył czarne,
A żarłok Tybru na złotym obrusie
Niósł móżdżki strusie.

Gdy kartę dziejów odwrócę zbutwiałą,
Widzę Lukullów służących ci z chwałą,
Dziś ku czci większej przyjaźń chowa ścisłą
Sekwana z Wisłą.

Miejski pasibrzuch teraz już nie schudnie,
Nie ranek tylko — wieczór i południe,
Wzywa go usty restauratora
Każdego dnia pora.

Schnie gach z miłości, błagając nieczułą,
Mędrzec nad księgą, skąpiec nad szkatułą,
Kiedy dwaj głupcy westfalską kiełbasą,
Śmiejąc się, pasą.

Wśrzód zgiełku miasta i w ustroniu wioski,
Kiedy ty łakniesz — głuche rządzą troski,
Gdyś syt — swoboda i wesołość pusta
Otwiera usta.

Powszechne prawo twoje i potęga
Od możnej Zemli do Nigrytów sięga;
Dzikie i światłe narody na globie
Podległe tobie.

Tobiem poświęcił język mój i zęby,
Służyć ci — mojej rozkoszą jest gęby:
Miło jej: czyli parzy się, czy dmucha,
Byle dla Brzucha.

26 III 2014 # # #

Rzewuski o Rejtanie

Z Pamiątek Soplicy Henryka Rzewuskiego rzecz o Rejtanie:

Śmieją się z nas starych, że my radzi zawsze mówić o dawnych czasach i o dawnych ludziach. Ależ kiedy bo i czasy, i ludzie, wszystko to było lepsze niż teraz! Wielkie sądy boże: Pan Bóg Sodomie był gotów odpuścić, gdyby się w niej przynajmniej dziesięciu sprawiedliwych znalazło; czyż już i tak małej liczby u nas nie stało, aby ojczyznę ocalić? Na to nigdy nie pozwolę: widać, że nasz upadek tylko chwilowy, że to jest zawieszenie bytu, ale nie zagłada, omdlenie, ale nie śmierć; po czem życie silniejsze i świetniejsze wrócić się koniecznie musi jako z ziarna, co w ziemię rzucone przegniwa, potem dziesięciornasób obfitszy plon wychodzi. Nędza i ucisk częstokroć bywały zwiastunami wielkich pomyślności. Dlatego ludzie mądrzy w naukach boskich, których zgłębić nie można jeno przez wielką niewinność serca, w mocnej są obawie, gdy się im wszystko dobrze wiedzie: jęczą, że tak powiem, pod niezmordowaną pomyślnością i radzi są, kiedy jaki niespodziewany frasunek przerwie im cokolwiek pasmo snute przeznaczeniem ciągle przyjaznem.

Takim był JW. Rejten, podkomorzy nowogródzki, którego w młodości mojej często miałem szczęście oglądać, chodząc do szkół ze wszystkimi jego synami oprócz pana Michała, co się wychował w Nieświeżu z księciem Karolem Radziwiłłem, hetmanowiczem wielkim litewskim. JW. podkomorzy był urzędnik, jakich i dawniej nawet niewiele bywało; bo i rozum nadzwyczajny, i sprawiedliwość jego ledwie nie wyrównywały wzorowi zostawionemu nam w świętych sędziach ludu bożego. A pobożność i wiara, że gdyby nie pokora, umarłych by wskrzeszał.

15 III 2014 # # # #

Walentyn Potocki, Ger Cadyk

Legenda polsko-żydowska z książki Tomasa Venclovy Opisać Wilno:

Z tego okresu [XVIII wieku] zachowała się również inna historia. Chociaż przywileje nadawane przez książąt pozwalały Żydom wileńskim żyć stosunkowo spokojnie, to jednak granica między chrześcijaństwem a judaizmem pozostawała bardzo ostra. Owszem, Żyd mógł się ochrzcić, i tym samym przestać być żydem, narażając się jedynie na pogardę wśród swoich; jednakże proces odwrotny był niewyobrażalny — prozelitę chrześcijanina natychmiast zniszczyłaby władza kościelna i państwowa. Jedyny taki przypadek stał się tragiczną legendą Wilna: jako pierwszy opowiedział tę historię polski pisarz XIX wieku, Józef Ignacy Kraszewski. Ile w tym prawdy, nie jest dziś całkiem jasne.

Młody hrabia ze słynnego rodu Potockich [Walentyn?] podczas podróży poznał Żyda, studiującego Talmud, i obiecał mu przyjąć judaizm, jeśli ten zdoła przekonać go do słuszności swojej religii. Przez kilka miesięcy dyskutował z talmudystą, następnie udał się do Rzymu, do Akademii papieskiej, jednakże nauka katolicka wywarła na nim mniejsze wrażenie. Potocki spełnił swoją obietnicę w Amsterdamie i wrócił na Litwę już jako nikomu nieznany brodaty Żyd w kaftanie. Gorliwie uczęszczał do synagogi, aż pewnego razu przywołał do porządku pewnego chłopaka, który przeszkadzał podczas nabożeństwa. Ojciec chłopca wydał go władzom. Hrabiego usiłowano nakłonić do powrotu na katolicyzm, jednakże on kategorycznie odmówił i został skazany na spalenie na stosie na placu katedralnym w Wilnie.

W więzieniu odwiedził go Gaon, obiecał pomóc mu w ucieczce, jednak Potocki wybrał los męczennika, Ha’gra musiał więc uszanować jego niezłomność. Pewien pobożny Żyd przekupił straż i zebrał prochy Potockiego, które pogrzebano na starym cmentarzu po drugiej stronie Wilii. Później nieopodal spoczął sam Gaon [Eliasz ben Salomon Zalman]. Mieszkańcy getta wileńskiego nazywali Potockiego Ger Cadykiem, czyli prawym nawróconym, a w dzień jego egzekucji odmawiali kadisz. Na jego grobie wyrosło dziwne, wygięte drzewo — przetrwało ono aż do okresu przed II wojną światową. Legenda głosiła, że drzewo to zaczynało usychać, kiedy Żydom groziło nieszczęście. Tuż przed okupacją hitlerowską zostało przez kogoś ścięte.

13 III 2014 # # # # # #

O piciu z kijów

Pamiątki Soplicy Henryka Rzewuskiego — Pan Rewieński:

Tak więc chmura prędko rozpędzoną została i już nic zabawom naszym nie przeszkodziło — i owszem, z powodu zgody jeszcze gęściej kielichy krążyły; nawet przy końcu pito z kijów. Był to w dawnym obyczaju najwyższy stopień podochocenia. Kij był szklanny dęty i gdy go do ust przykładano, trzeba było koniecznie go wypróżnić nie oddalając z ust, inaczej pijący został obryzganym i za karę za kołnierz wlewano mu kielich wody. Wszyscy popiliśmy się okropnie; gospodarza bez przytomności wynieśli. Książę jeden został przytomny, a nie mając z nikim pić, na znak zwycięstwa jeszcze kielich wypił do Wawrzeńca, jemu go oddał, napełniwszy swoją ręką; o swojej sile poszedł do sędziny, z nią zmówił litanię do Najświętszej Panny i to wszystko odbywszy, zjadł ogromną misę kapusty kwaszonej i spać się położył, tak zdrów, jak gdyby nie pił.

15 II 2014 # #

Węgierski, dwa wiersze

Dwa rozkosznie antyklerykalne wiersze Tomasza Kajetana Węgierskiego, jednego z ciekawszych poetów polskiego oświecenia.

Skarga kanonika na kowala

Kowal na kanonika haniebnie zawzięty,
Nie uważając na stan, na charakter święty,
Niewinnie stojącego za swej kuźni drzwiami
Z tyłu rozpalonymi uszczypnął kleszczami.
Gorsząca całą wioskę straszna zbrodnia ona
Tak od Giełdy Osieckiej była osądzona;
“Kowal zgrzeszył, lecz kowal potrzebny nam jeszcze;
Kleszcze księdza zraniły, więc powiesić kleszcze!”

Wróble i Kościół (autorstwo niepewne) —

Stał kędyś Kościół drewniany;
Tysiące Wróblów w nim swe gniazda miało,
Proboszczowi się zachciało,
Żeby był reparowany.
Strach około naszych ptaków,
Wypędzono nieboraków.
Jak wszystko było gotowo,
I swą robotę skończył ksiądz Pleban gorliwy,
Przyleciał rój świegotliwy
Szukać mieszkania na nowo.
Wszystkie dziury załatane,
Wróble nie miały gdzie siedzieć.
Powracając się stroskane,
Rzekły: radzibyśmy wiedzieć,
Ten gmach duży,
Na jaki teraz użytek służy?

26 XII 2013 # # #

O Kajetanie Węgierskim

Z Kursu literatury polskiej dla użytku szkół Władysława Nehringa sąd nad Kajetanem Węgierskim:

Tomasz Kajetan Węgierski urodził się na Podlasiu r. 1755, a umarł ledwie 32 lat mając w Marsylii w południowej Francyi. Pod względem charakteru był lekkomyślny, utracyusz, rozpustny, karciarz i w nic nie wierzył. Dla niczego też nie znał szacunku i miłości, tylko dla pieniędzy i rozkoszy; wszystko lubił wyszydzić i wyśmiewał niższe od siebie talenta. Na dworze królewskim, gdzie był szambelanem, wszyscy się go bali, bo nikt nie uszedł jego złośliwego języka, nawet z obiadów czwartkowych się wyśmiewał. Napisał wiersz, w którym obraził kilka możnych pań i musiał uciekać z kraju. Puścił się w podróż mając dopiero 24 lat i objeżdżał kraje europejskie na zachodzie, wszędzie szukając lekkiego dla siebie towarzystwa, a gdy już w Europie się przesycił, pojechał do Ameryki. Tutaj widok wybijającego się na wolność i urządzającego się narodu wolnego miał na Węgierskiego wpływ orzeźwiający; począł prowadzić skromniejszy żywot i zastanawiać się nad potrzebami własnego kraju. Dla tego wchodził w stosunki z najznakomitszymi patryotami amerykańskimi, np. Washingtonem. Postanowił powrócić do kraju i jadąc przez Anglią, zabrał znajomość z księciem Walii, w jego towarzystwie znów rozpasał się na karciarstwo i lekkie życie i coraz więcej zapadał na zdrowiu: jeździł do wód bezskutecznie i umarł w południowej Francyi.

Jako poeta był Węgierski podobnym cynikiem jak w życiu; pomiędzy jego poezyami jest najwięcej takich, które obrażają uczucie przyzwoitości. Z większych utworów najwięcej zasługuje na wzmiankę poemat żartobliwy Organy; zresztą pisał lub tłumaczył wiele bajek i powieści. Talent posiadał bardzo wielki, władał językiem wybornie i mógłby był stanąć bardzo wysoko, gdyby był nad sobą panował.

Historycy literatury dawno już odeszli od tak negatywnej oceny pisarstwa Węgierskiego, który w panteonie poezji oświeceniowej zajął poczesne miejsce za Trembeckim i Krasickim — opis Nehringa warty jednak przypomnienia ze względu na fenomenalną polszczyznę (“Pod względem charakteru był lekkomyślny, utracyusz, rozpustny, karciarz i w nic nie wierzył”!).

16 XII 2013 # # #